Apteczne anegdoty cz. 2

11.04.2025  |  3 min czytania

Dodaj do ulubionych

Śmiech to zdrowie – również w aptece. Choć praca farmaceuty bywa wymagająca i pełna wyzwań, zdarzają się chwile, które potrafią rozbawić do łez i rozjaśnić nawet najbardziej zabiegany dzień. W tej części farmaceuci znów dzielą się historiami, które pokazują, że w aptece oprócz leków można znaleźć też sporą dawkę dobrego humoru. Zapraszamy do lektury – uśmiech gwarantowany!

Do apteki przyszedł pacjent i pyta z powagą:
– Czy ma pani ospę?
Zaskoczona odpowiadam:
– Nie, raczej nie sądzę.
Na to pacjent:
– A ma może pani jakieś inne tabletki na ból brzucha?
Wtedy dopytuję:
– Chodzi panu o [wymieniam nazwę leku rozkurczowego] tabletki?
– Tak, dokładnie to! – potwierdził z ulgą.

***


Kiedyś przyszedł do mnie pan i powiedział coś niewyraźnie. Zrozumiałam, że mówi: poproszę lewatywę. No to przyniosłam butlę z lewatywą, zgodnie z tym, co – jak mi się wydawało – usłyszałam.
Pacjent patrzy na mnie zaskoczony i pyta:
– A co to za butla?
Odpowiadam:
– No przecież prosił pan o lewatywę.
A on na to, jeszcze bardziej zdziwiony:
– Jaką lewatywę? Ja chciałem prezerwatywę!

***

Pacjentka, kupując węgiel w tabletkach, rzuciła z pełnym przekonaniem:
– Ale ten węgiel podrożał! Taniej wyjdzie, jak kupię zwykły węgiel drzewny i zetrę na tarce. Mąż się ucieszy, że uda się trochę zaoszczędzić.

Zamurowało mnie. Czasem naprawdę trudno coś odpowiedzieć.

***

Pewnego poranka do okienka podszedł nasz stały pacjent – bardzo miły, starszy pan. Zwrócił się z prośbą o pomoc w uporczywej dolegliwości, z którą zmaga się od dłuższego czasu – hemoroidy.

Po krótkim wywiadzie zaproponowałam kurację składającą się z okładów, maści oraz czopków, które miały naprawdę dobry skład i skuteczne działanie.

Na to pacjent westchnął głęboko i powiedział:
– Pani magister, proszę… tylko nie czopki. Już je miałem i one są takie niedobre.

***

Pewnego dnia do apteki przyszła pacjentka, która chciała kupić aspirator do nosa – taki, który podłącza się do odkurzacza. Po krótkim wyjaśnieniu, jak działa urządzenie, zadowolona dokonała zakupu i wyszła z apteki.

Po kilku minutach wróciła z lekkim oburzeniem, twierdząc, że w opakowaniu brakuje… odkurzacza.

***

Zdyszany pacjent wpada do apteki z prośbą o ciśnieniomierz z zasilaczem. Mówi, że rok temu kupił już podobny aparat, ale właśnie się zepsuł. Proponuję kontakt z serwisem, jednak pacjent od razu odrzuca ten pomysł – gwarancję wyrzucił, a cały proces to dla niego za dużo zachodu. Chce po prostu kupić nowy.

Wspomina przy okazji, że ostatnio ma wyjątkowego pecha – niedawno popsuł mu się telewizor, komputer, a teraz jeszcze ciśnieniomierz. Dokonuje zakupu i wychodzi.

Po godzinie wraca – z nowym aparatem w ręku.
– Nie działa – mówi zrezygnowany.

Sprawdzam urządzenie, podłączam do prądu, mierzę ciśnienie – wszystko działa bez zarzutu. Uspokojony pacjent wychodzi z apteki, dziękując za pomoc.

Po kolejnej godzinie… znów wraca. Tym razem z uśmiechem.
– Okazało się, że nie miałem prądu w gniazdku. Teraz mam dwa sprawne ciśnieniomierze.

***

Do apteki wchodzi pacjentka, podchodzi do mojego okienka, kupuje coś, płaci – nic nadzwyczajnego. Po finalizacji transakcji mówi jednak do mnie:
– Czy mogę prosić “RENIĘ”?

Zaskoczona odpowiadam:
– Oczywiście, miętowe czy owocowe?

Pani zaczyna się śmiać, a ja zastanawiam, co jest zabawnego w wyborze smaku pastylek. Na szczęście, po chwili wybuchu śmiechu, pacjentka dochodzi do siebie i precyzuje:
– Chciałam poprosić kierowniczkę Renatę, koleżankę, jesteśmy umówione.

Tak, moja kierowniczka to Renata, ale przez chwilę myślałam, że miałam panią poczęstować tabletkami na zgagę!

***

Jak wszyscy dobrze wiemy, przejęzyczenia nazw leków i preparatów przez pacjentów zdarzają się bardzo często. Tak było i tym razem…

Pacjent podchodzi do mojego okienka i mówi:
– Dzień dobry, poproszę dupochlast.

W aptece zapadła głucha cisza, jakby wszyscy pacjenci czekali na moją reakcję. Starałam się zachować powagę i profesjonalizm, ale nie udało się – parsknęłam śmiechem dopiero wtedy, kiedy poszłam po wspomniany dupochlast, który okazał się być syropem na przeczyszczenie, do magazynu, który znajdował się solidnie oddalony od ekspedycji.

***

Wczoraj do mojej apteki przyszedł pan w średnim wieku, podszedł do okienka i powiedział:
– Poproszę coś na włosów wypadanie i kuśki stawanie.

Mina pana była bardzo poważna, a ja miałam ogromny problem, by zachować powagę. Jakoś dałam radę. Okazało się, że pacjentowi chodziło o lek na impotencję.

***

Pewnego dnia przyszła do mnie pacjentka z reklamacją. Była to pani, która wcześniej odebrała globulki dopochwowe. Zapytała, dlaczego ten lek tak bardzo brudzi pod pachą. Wtedy zorientowałam się, że pani użyła go… dopachowo.

***

Pewnego pięknego dnia pewna pani poprosiła mnie o preparat na wszy o działaniu samobójczym. To zdanie dało mi do myślenia – jak te wszy miałyby się targnąć na swoje życie…? 😉

***

Pacjentka z małym dzieckiem pyta czy mamy kolagen wieprzowy.
Dziecko zapytało, czy ta pani w białym fartuchu to rzeźnik.

Więcej z tej kategorii

Farmacja po godzinach

Prezentownik 2024: Świąteczne upominki z apteki dla mężczyzn

Święta to idealny moment, by podarować bliskim coś wyjątkowego. Sprawdź...

Artykuł

Farmacja po godzinach

Odstresuj się w Święta

Święta to czas odpoczynku i regeneracji, szczególnie dla farmaceutów, którzy...

Artykuł

Farmacja po godzinach

Pacjent mężczyzna – wyzwanie w komunikacji?

Mówienie o zdrowiu dla wielu mężczyzn wciąż jest oznaką słabości…

Video

REKLAMA

Materiały i treści opublikowane na stronie, jak również jej projekt graficzny jako całość, podlega ochronie prawnej, w tym na mocy przepisów prawa autorskiego, prawa własności przemysłowej oraz ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Zabronione jest powielanie lub wykorzystywanie w inny sposób jakichkolwiek materiałów i treści w całości jak i w części bez pisemnej zgody administratora strony wskazanego w nocie prawnej. Zamieszczanie linków do strony lub do treści w niej zawartych jest dopuszczalne tylko do celów prywatnych, niezwiązanych z prowadzeniem działalności gospodarczej.